U martwych w Dallas, Charlaine Harris

W nadzwyczaj purytańskiej społeczności wrze – na tylnym siedzeniu radiowozu młoda dziewczyna – Sookie Stackhouse – odnajduje zwłoki czarnoskórego homoseksualisty. Jego śmierć zdaje się wzruszać niewielu mieszkańców amerykańskiego miasteczka Bon Temps. Szybko jednak okazuje się, że za maską niechęci do „czarnych” i „pedałów” kryje się coś więcej – mroczne sekrety grupy hipokrytów…

Ale to nie wszystko! Tego samego dnia Sookie zostaje zaatakowana przez tajemnicze stworzenie, a pomóc w ocaleniu jej mogą jedynie wampiry. Wampiry, które bynajmniej do bezinteresownych nie należą… Sookie udaje się przeżyć, ale cena, jaką przyjdzie jej za to zapłacić okazuje się niezwykle wysoka. Tak wysoka, że dziewczyna powoli zatraca swą godność i staje się marionetką w rękach wampirów. Tak wysoka, że w spokojnym miasteczku Bon Temps, krew zaczyna lać się strumieniami… A to dopiero początek wydarzeń!

U martwych w Dallas stanowi kontynuację Martwego aż do zmroku – niezwykle absorbującej powieści, w której poznajemy losy telepatki Sookie – młodej dziewczyny, odkrywającej sekrety świata wampirów. Odkąd bohaterka zaczyna wykorzystywać niezwykłe zdolności swego umysłu, staje się dla wampirzej społeczności niezwykle ważną personą. Co rusz dostaje nowe polecenia i zlecenia, które musi wykonać, aby nie narazić się na gniew nieobliczalnych istot.
Poza tym – na zawsze pozostaje ich dłużniczką…

I można się zastanawiać, czy dziewczę słusznie czyni pakując się w dziesiątki niebezpiecznych sytuacji, robiąc z siebie marionetkę w czyichś rękach, ale tak naprawdę cóż przyjdzie jej z buntu i oporu? Niemniejszy strach, jak sądzę. A w niektórych lepiej mieć przyjaciół, niźli wrogów…

Początkowo może się wydawać, że Sookie to wyjątkowo głupia i naiwna istota. Niejednokrotnie udowadnia ona jednak, że nie dość, że potrafi zawalczyć o swoje, to jeszcze dzielnie broni siebie, jak i innych. Z drugiej strony miejscami bywa impulsywna i irytująca, a do tego podświadomie wynajduje preteksty, byle tylko znaleźć się blisko pewnego przystojnego mężczyzny. Mężczyzny, którym wcale nie jest „jej” Bill, tak swoją drogą…

Living Dead in DallasCóż z tego wyniknie? Kłopoty, rzecz jasna.
Ale nie uprzedzajmy faktów…

Gdzieś w tle całej historii nie powinno umknąć uwadze amerykańskie społeczeństwo, przepełnione fałszem i obłudą. Grupa mieszkańców Bon Temps mówi głosem narodu. Narodu, który pozuje na otwarty i przychylny wobec wszelkich inności, a w rzeczywistości okazuje się być brudnym, kłamliwym potworem. Charlaine Harris w niezwykle zręczny sposób demaskuje tę hipokryzję, wyśmiewając ją i dając solidnego prztyczka w nos wszystkim uładzonym pańciom i wymuskanym panom, pozującym na świętoszków i prawych obywateli. Okazuje się bowiem, że to co piękne i poukładane z zewnątrz, w środku może być się zatrute i zgnite.

Cała sprawa zdaje się być szczególnie żenująca, kiedy uświadomimy sobie, że ci którzy po świecie krążą już od kilku stuleci, powinni być świadkami niewyobrażalnych przemian cywilizacyjnych i społecznych, a przecież wcale tak nie jest! W powieści doskonale widać, że uprzedzenia rodem z XIX wieku nie ulegają przedawnieniu i wciąż trawią społeczeństwo. Tak wielce rozwinięte. Tak wielce tolerancyjne, czyż nie?

W ramach komentarza można by się w tym momencie porządnie zaśmiać.

O! Kiedy już jesteśmy przy humorze, muszę przyznać, że pomimo całej grozy i ogólnego napięcia, panującego w książce, znalazło się tu również miejsce na rozładowujące atmosferę, wyjątkowo zabawne momenty. Dzięki nim powoli poznajemy tajemniczego wampira, imieniem Eric. A Eric pomału staje się moim ulubionym bohaterem serii i mam wielką nadzieję, że z czasem autorka poświęci mu jeszcze więcej uwagi.
Oj, wtedy będzie się działo!

U martwych w Dallas to wciąż czytadło z najwyżej półki, które skrywa w sobie rozrywkę, emocje i elementy nauki o świecie. Ot, taka ciekawa mikstura, skosztujcie!

Moja ocena: 8/10

0 komentarzy

  1. Uwielbiam serial, mam pytanie czy książką odbiega bardzo tematycznie ?
    Oglądałam prawie każdy odcinek i nie chce teraz czytać dosłownie tego samego 🙂

  2. Chciałabym na ręce [między łokciem, a nadgarstkiem, nie wiem, jak to się fachowo nazywa], ale to trochę nierozważne, więc pewnie na karku.

  3. Cała seria kusi mnie już od pewnego czasu, więc powinnam wreszcie sięgnąć.
    A co do tych 'idealnych' rodzin: często w filmie i literaturze ukazują obraz szczęśliwej rodzinki- ot, ładny domek na przedmieściach, wzorowo strzyżony trawnik, ale pod fasadą… lepiej nie wspominać.

    Pozdrawiam 🙂

  4. Strasznie lubię serial, ale jakoś na razie boję się sięgać po książki, bo jeszcze się rozczaruję serialem? 🙂 No, ale kiedyś przeczytam. Bo na półce stoi 4 część wygrana w konkursie i zapoznać się trzeba. 🙂

  5. Póki co oglądałam tylko wszystkie sezony serialu, teraz muszę dorwać w swoje ręce tylko książki 🙂 tym bardziej jeśli są tak dobre.

  6. Czytałam pierwszą części, ale jakoś mnie nie zachwyciła. Czytając Twoją recenzję, stwierdzam jednak, że dam jeszcze tej serii u mnie szanse :).
    Mam nadzieję, że oglądasz serial, bo tam to dopiero jest ERIC!
    Sookie jak napisałaś to bardzo złożona postać, czasem mnie irytowała, zwłaszcza tą miłością do Billa, no cóż.
    Jak dobrze zauważyłaś, autorka "dała prztyczka" tym wszystkim wiejskim ideałom i świętoszkom!
    Ależ się rozpisałam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *