Plan Sary, Paweł Jaszczuk

Plan Sary, Paweł Jaszczuk
Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2011

Paweł Jaszczuk był dotąd autorem mi nieznanym – jego nazwisko przykuło mą uwagę dopiero dzięki przepięknemu wydaniu – najnowszej jego powieści – Planu Sary. Okładka i zapowiedź, umieszczona na odwrocie zachęciły mnie na tyle, że niemal „w ciemno” postanowiłam zapoznać się z nowym (nowym dla mnie, oczywiście) nazwiskiem wśród rodzimych mistrzów pióra. I decyzja ta była naprawdę trafna!

Powieść osadzona została we Lwowie lat trzydziestych minionego wieku. Nad miastem unosi się złowieszcza chmura, zwiastująca niebezpieczeństwo – dziennikarz Jakub Stern przygląda się jej badawczo, będąc jednocześnie świadkiem krwawych zbrodni, rozgrywających się pod jego nosem. Jakby tego było mało – działania tajemniczego mordercy przebiegają zgodnie ze scenariuszem, który pod czujnym okiem Sterna rodził się w głowach jego studentów… Kto wykorzystał plany, które nigdy miały się nie ziścić? Któryś z uczniów? Ktoś z bliskiego otoczenia dziennikarza? A może on sam? Kim jest tajemniczy człowiek, lubujący się w krwawych, ulicznych spektaklach? Czy uda się unicestwić jego chore zamiary, zanim miasto będzie świadkiem kolejnej brutalnej zbrodni?

Zachęcam do lektury, a być może sami znajdziecie odpowiedzi…

Przez długi czas wzbraniałam się przed czytaniem kryminałów, lecz teraz gatunek ten wyrasta na jeden z moich ulubionych – z lubością sięgam po historie pełne sekretów i niepokojących zwrotów akcji. Pełne szaleńców, wywrotowców i psychopatów. Pełne zagadek, stopniowo odkrywanych przez autora i czytelnika… Plan Sary nie jest może najlepszym reprezentantem tego gatunku, ale jest to powieść naprawdę bardzo dobra – czyta się ją świetnie, z zapartym tchem i przyspieszonym biciem serca. Akcja rozwija się stopniowo – a wszystkie jej zawiłości układają się w spójną całość. Niektóre detale, obok których przechodzi się obojętnie w trakcie lektury, dopiero na samym końcu okazują się niezwykle znaczącymi. Aż zadrżałam, kiedy uświadomiłam sobie, że ostatnia ofiara już wcześniej miała kontakt z tym, z czym ją znaleziono. I jak tu nie być przesądnym…?

Narracja w Planie Sary poprowadzona została nader sprawnie – autor nie zapomniał o specyficznym słownictwie tamtych lat i tamtych stron, skonstruował interesujące, złożone postaci i niezwykle plastyczne i sugestywne opisy. Opisy zarówno wyglądu zewnętrznego i psychiki bohaterów, jak i samego miasta, które jest nie tylko tłem całej historii. Lwów okazuje się jednym z bohaterów – naocznym świadkiem tragedii, uczestnikiem zbiorowej histerii. To w mury miasta wsiąka krew ofiar, krzyk przechodniów i strach nie tylko przed bezwzględnym psychopatą, ale i wojną, której widmo wisi nad Lwowem, jak ta ciężka chmura, która uparcie nie chce zniknąć. Która uparcie spowija miasto cieniem…

Jeden tylko mankament psuje mi obraz tej powieści – mianowicie samo rozwiązanie akcji. Nie dość, że w odkryciu tożsamości zbrodniarza wyprzedziłam Sterna o kilkadziesiąt stron, to jeszcze moment pojmania go wydał mi się spłycony, przedstawiony zbyt ogólnikowo. Cała akcja przeprowadzona została sprawnie i bez zarzutu. Ba! Okazało się, że policja wiedziała już wcześniej, co, kto i dlaczego, ale „jakoś nie było dogodnego momentu”, aby powiedzieć o tym głośno. W związku z tym Stern wpada w pułapkę, a za sekundę już zostaje z niej uwolniony. Mówiąc krótko: emocje nagle sięgają zenitu, ale górują tylko przez króciutką chwilę, by za chwilę rozprysnąć się, jak bańka mydlana i pozostawić czytelnika z jednym tylko pytaniem „ale to już?!”… Wielka szkoda, że stopniowo budowane napięcie i naprawdę dobrze poprowadzona akcja zostają zwieńczone w tak banalny sposób…

Przez ten jeden mankament nie można jednak skreślać tej naprawdę znakomitej książki – czuć w niej niepowtarzalny klimat Lwowa, czuć strach, jaki paraliżuje jego mieszkańców, czuć zawziętość, z jaką dziennikarz pragnie dociec prawdy. W czasie lektury nie można znaleźć chwili na oddech – akcja wciąga i trzyma w napięciu, nieustająco zachęcając czytelnika do poznawania tej historii… Plan Sary to naprawdę godna polecenia pozycja – zachęcam. Pozwólcie, aby Paweł Jaszczuk oprowadził Was po tym niesamowitym mieście.

Bo szkoda gadania.
Bo co chcesz to mów.
Nie ma jak Lwów!

Moja ocena: 7/10

Za książkę dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka.

0 komentarzy

  1. Może być bardzo ciekawa. Jak tylko skończę z książkami, które postanowiłam przeczytać do tej pory zabiorę się za tą.

  2. Po recenzji tejże książki u Skarletki zastanawiałam się czy jej nie kupić, a tu jeszcze ty o niej 😉 Teraz dziewczyny muszę znaleźć jakieś oszczędności by kupić te długo obserwowane pozycje m.in tą ;P

  3. Kryminał nigdy mnie nie kusił, ale Lwów i lata 30 brzmią obiecująco. Dopisałam do listy, może wkrótce znajdę w bibliotece?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *