Ever, Alyson Noël

Ever; EvermoreEver (Evermore), Alyson Noël
Wyd. Dolnośląskie, Wrocław 2010

Ostatnimi czasy towarzyszyli mi autorzy raczej cięższego kalibru – Marquez, Pratchett, Eco – toteż postanowiłam sobotnie popołudnie poświęcić na lekturę mniej wymagającą i bardziej odprężającą. Padło na Ever – powieść ostatnio bardzo zachwalaną w blogowym świecie.

Książka swoje zadanie wykonała w stu procentach – na kilka godzin dałam się porwać i odstresować, nie angażując w lekturę szarych komórek. Nie ma co kryć – jest to literatura raczej niższych lotów, ale i tak odbieram ją w miarę pozytywnie, a to już jest spore wyróżnienie.

Historię mamy raczej banalną – ona – dziwadło, wytykane palcami. On – superprzystojny, superszybki, wszechwiedzący. Jej przyjaciółka – typowa słodka idiotka. Jego prześladowczyni – rudowłosa piękność o podłym charakterze. Brzmi znajomo? Niestety. A skojarzeń ze Zmierzchową sagą można dostrzec tu jeszcze sporo… Nie zmienia to jednak faktu, że Ever wnosi jakąś świeżość (bohaterka czyta w myślach, łał!) i choć całość jest raczej miałka i tendencyjna, to uważam, że zapoznanie się z nią nie jest stratą czasu. Czasem i takich lektur nam trzeba…

EvermoreNajwiększym grzechem tej książki są nijacy bohaterowie – mało wyraziści, irytujący, nie mający nic ciekawego do powiedzenie. Sama fabuła nie jest zła, zamysł uznaję nawet za interesujący, ale w połączeniu z mocno średnimi dialogami, otrzymujemy całość raczej lichą. Mimo tego, żywię jakąś sympatię do Ever – nie wiem, być może potrzebowałam na chwilę przenieść się do innego świata, być świadkiem szczenięcego, gorącego romansu. Cokolwiek to było, będę trochę sentymentalna i na bardzo niską ocenę się nie pokuszę. Ba! Nawet z chęcią sięgnę po części kolejne, mając nadzieję, że to wybranek głównej bohaterki zostanie w nich wyeksponowany. To nic, że to takie połączenie Edwarda Cullena i Stefano Salvatore – przynajmniej ma w sobie coś więcej niż jego głupiutka, zakompleksiona, pozamykana w sobie towarzyszka. O! Ona też mogłaby się trochę zmienić w kolejnych tomach, bo to zgrywanie Maryi dziewicy (po uprzednim zrzuceniu bluzki), wieczne odwracanie głowy i ciągła nieufność i zniechęcenie doprowadzały mnie już do szału…

Moja ocena: 6,5/10

PS. Wielki plus za piękną okładkę! To nic, że nie do końca koresponduje z treścią – i tak urzeka kolorami.

0 komentarzy

  1. taak, ta ksiażka przewija się u wielu osób, jak nie na blogach to np na lubimyczytac.pl 🙂 ja jakoś stroniłam od tej książki(ogólnie od nowości książkowych z innego gatunku niż horrory, przygody, kryminały), bo coraz to nowe książki są coraz to bardziej oklepane na jedno kopyto. No cóż. Tak mam mieszane uczucia po przeczytaniu Twojej recenzji. Mam ochotę przeczytać książkę i jej nie mam;d Ciekawie opisałaś, ale z kolei nie mam ochoty czytać czegoś na kształt romansu…;d nie wiem! http://sliwkowaczyta.blogspot.com/

  2. Kupiłam ją dwa di temu. EVER raczej nie należy do tych łatwo przewidywalnych. Akcja książki mnie w pewnym momencie bardzo zaskoczyła, jestem ciekawa jak się skoczy ;D . 😉

  3. książka cudnowna , przeczytałam już trzy części . Polecam każdemu . w sumie początek mnie nie zachęcał żebym dalej czytałam , ale poźniej to coś innego . Umiałam nawet przeczytać książkę w 4 godz. z ciekawości ; -)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *