Forrest Gump, Winston Groom

Forrest GumpForrest Gump, Winston Groom
Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2007

Forrest Gump to zabawny idiot, a jego życie jest nieustającym pasmem zaskakujących wydarzeń. Odnosi sukcesy w futbolu, ping-pongu i szachach, próbuje aktorstwa, walczy w armii USA, niańczy orangutanga, zbija miliony na hodowli krewetek i kilka razy ląduje w więzieniu. Ach! I jeszcze wylatuje w kosmos, po czym spędza parę lat wśród kanibali. Dużo? Stanowczo za dużo! A to jeszcze nie wszystko.

Tom Hanks znajduje się w czołówce moich ulubionych aktorów, a jego rola w adaptacji powieści Grooma znacznie się do tego przyczyniła. Jako miłośniczka tego przeuroczego filmu zawiesiłam jego książkowemu odpowiednikowi poprzeczkę niezwykle wysoko. Niestety przesadziłam i przeżyłam rozczarowanie.

Nie jest to książka zła – dialogi są przezabawne, a niektóre sytuacje powalające na łopatki. Do tego główny bohater, będący jednocześnie narratorem powieści, przyciąga swą prostotą i niezwykłością. Cały czas ma się ochotę poznać jego dalsze losy, ale w pewnym momencie następuje przesyt wszystkimi wymyślnymi wydarzeniami i książka zaczyna nużyć i zniechęcać. Mnie zniechęca zwłaszcza dlatego, że nie lubię nierealności – a tej mamy tu zdecydowany nadmiar…

Chciałabym umieć oddzielić wrażenia po obejrzeniu filmu od wrażeń po przeczytaniu książki, ale niestety porównań w tym przypadku nie da się uniknąć. Twórcy filmu wyłuskali z powieści Grooma wszystko co najlepsze, pozbyli się połowy niepotrzebnych wątków, a w głównej roli obsadzili niezwykle utalentowanego aktora, który dodał obrazowi niesamowitego uroku. Wszystko to przemawia na korzyść tego genialnego filmu, słusznie obdarowanego licznymi nagrodami.

Nie można jednak zapominać, że filmowego Gumpa nie byłoby, gdyby jego postać nie zrodziła się w głowie Winstona Grooma. To właśnie jemu zawdzięczam jednego z moich ulubionych książkowych bohaterów – bo wierzcie mi, w tym poczciwym idiocie naprawdę można się zakochać i aż chciałoby się mieć przy sobie takiego niezwykłego przyjaciela!

Co jeszcze jest warte odnotowania – a przemawia za książką – to jej wielka mądrość. Postać wyszydzanego półgłówka, który przebija innych zdolnościami i osiąga sukcesy na każdym polu, nakazuje nam zastanowić się nad odrobiną tolerancji wobec drugiego człowieka. Bo to, że ktoś nie wygląda na normalnego lub zachowuje się nieco nierozważnie, nie oznacza, że należy go od razu skreślać i wyśmiewać. Sam Forrest wspominając w pewnym momencie o swoich ulubionych literatach, mówi: „ci faceci, co piszą, dobrze pokapowali, bo ich idioty zawsze są bystrzejsze, niż się ludziom zdaje”. Taki jest też Forrest Gump – niepozorny, bystry, zabawny i ironiczny – znacznie mądrzejszy od innych, pomimo swojego niewysokiego IQ. Dlatego tak bardzo go polubiłam i posadziłam zaraz obok Nemeczka w gronie mych literackich ulubieńców.

Nie jestem pewna, komu powinnam polecić lekturę Forresta Gumpa. Fani filmu mogą przeżyć spore rozczarowanie, zorientowawszy się, że książkowy odpowiednik kultowego obrazu Roberta Zemeckisa nie jest nawet w połowie tak uroczy i interesujący. Z drugiej strony – ci którzy filmu nie znają, raczej zniechęcą się do niego po lekturze tej mocno średniej pozycji. Dlatego wnioski pozostawiam Wam – kto chce, ten przeczyta, kto nie – ten zbyt wiele nie straci. Chociaż – oczywiście – zawsze warto czytać i pokusić się o własną opinię.

Moja ocena: 5,5/10

PS. Przez najbliższy tydzień nie tykam żadnej książki, oprócz Gramatyki historycznej języka polskiego. Niestety – na najbardziej intensywny etap nauki przyszła już najwyższa pora. Trzymajcie kciuki za mą wytrwałość!

0 komentarzy

  1. Co do odczuć względem książkowego Forresta Gumpa – miałam tak samo. Gdzieś w połowie książki poczułam straszny przesyt i …jakoś tak. Dodałabym jeszcze tylko, że (przynajmniej wg mnie) minusem książki jest jej otwarte zakończenie (być może już wtedy Groom planował część drugą) – historia jest urwana, brak jej zakończenia, celu czy jak zwał tak zwał. (Wersja filmowa jest pod tym względem idealna.)

    Powodzenia z gramatyką, trzymam kciuki. 🙂

  2. Książkę czytałam, już dość dawno, ale to właśnie film i Tom zapadają w pamięć 🙂

    Trzymam kciuki za naukę. Gramatyka historyczna, ajaj… do dziś mam niemiłe wspomnienia o panu, który wykładał opisówkę.

    Pozdrawiam.

  3. Trzymam kciuki 😉
    A Gumpa przeczytałam też dopiero po obejrzeniu filmu i to był zdecydowanie wielki błąd, bo choć tak jak piszesz książka nie jest zła to jednak po filmie może baaardzo zawieść.

  4. Filmu nie miałam okazji oglądać (ale chciałabym bardzo!), za to niedawno czytałam książkę. Odczucia mam bardzo podobne, bo spodziewałam się naprawdę świetnej pozycji, a "Forrest Gump" zupełnie do mnie nie trafił.

  5. Książkę czytałam najpierw, potem był film. Płakałam jak głupia, a na prawdę bardzo bardzo rzadko mi się to zdarza. Na filmach to w sumie ryczałam 2 krotnie. Jeszcze na (chociaż nie powinnam się do tego przyznawać) na Benjaminie Buttonie:) hehe
    A za naukę trzymam kciuki!

  6. Książkę czytałam wiele lat temu, z filmem spotkałam się jeszcze wcześniej. Trochę mi przeszkadzało porównywanie z filmem, ale w gruncie rzeczy to fajna książka. Ba, nawet za drugą część się wzięłam.

    Trzymam kciuki, nie daj się leniowi tylko pokaż kto tu rządzi. 😉

  7. Na mnie możesz liczyć, będę mocno trzymać kciuki 🙂 A Forresta wspominam bardzo czule 🙂 Najlepsza rola Hanksa, moim skromnym zdaniem 🙂

    Pozdrawiam serdecznie 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *