Smutny to oręż, co nie broni się słowem, Marina Mayoral

Smutny to oręż, co nie broni się słowem (Tristes armas), Marina Mayoral
Wyd. Muza, Warszawa 2006

W Hiszpanii trwa wojna domowa między obrońcami republiki a zwolennikami generała Franco. Dwunastoletnia Harmonía i sześcioletnia Rosa trafiają do sierocińca, ponieważ ich rodzice, walczący w szeregach republikanów, nie chcą, aby wychowaniem dziewczynek zajęła się profrankistowsko nastawiona rodzina. Pewnego dnia dzieci zostają wysłane statkiem do Związku Radzieckiego. Tam mają tylko przetrwać wojnę…

Seria Salsa jest jedną z moich ulubionych – konsekwentnie uzupełniam moją kolekcję i mam nadzieję, że któregoś dnia uda mi się zebrać na półce wszystkie jej egzemplarze. Nie tylko dlatego, że te książki prezentują się tak pięknie – przede wszystkim dlatego, że należą do naprawdę dobrej literatury.

W Smutnym orężu… fascynujący jest każdy szczegół – od tytułu, przez dedykację, po samą treść książki. Czytelnik nieśmiało zapoznaje się z pierwszymi jej stronami, by za chwilę całkowicie dać się pochłonąć i po kilku godzinach zorientować się, że ma za sobą kolejną wspaniałą lekturę. Lekturę wywołującą i śmiech, i łzy. Współczucie i trwogę. Lekturę, która na długo zapadnie w pamięć…

Losy bohaterów dotkniętych wojną bywają straszliwie przygnębiające, jednakże nadchodzą momenty, w których tętnią oni radością i zapominają o koszmarze, jaki zgotował im los. Urzekają tutaj zwłaszcza historie małych bohaterów, którym przyszło żyć z dala od ojczyzny, od rodzin, od miejsc bliskich ich sercom. Na swój sposób radzą sobie oni z wojną, wspierają się wzajemnie i szukają dróg, które pozwolą im cieszyć się życiem.

Smutny to oręż… jest powieścią wzruszającą i – wbrew pozorom – przepełnioną optymizmem. Optymizmem, który odkrywa się stopniowo, małymi kroczkami. Optymizmem, który trąci nieco naiwnością, ale czyż pozytywne zakończenie nie jest tym, czego tak bardzo chcemy, kiedy wokół tyle zła? Wojna odbija trwałe piętno na psychice każdego z bohaterów – niech chociaż kres ich życia okaże się dla nich pomyślny…

Moja ocena: 8,5/10

0 komentarzy

  1. Myślę, że wojna jest tu tylko tłem i tłumaczy jedynie, dlaczego bohaterowie znaleźli się w takiej, a nie innej sytuacji. Sama za tematyką wojenną nie przepadam, ale w tym wypadku nie wysuwa się ona na pierwszy, czy nawet drugi plan. Mimo wszystko, polecam się przekonać 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *